Montségur, Langwedocja,
południe Francji – ostatni bastion Katharów

 

View of the fortress at Montségur from the air

Widok z lotu ptaka na fortecę w Montségur

W Chateâu des Ducs de Joyeuse w Couizie mieszkamy już trzeci dzień. Jest coś bardzo miłego w tym Chateâu – czujemy, że było nam pisane być tutaj, a z pewnością nie w Quillan, gdzie wszyscy polecali nam pozostać. Wczoraj John nie czuł się zbyt dobrze, dlatego zostawiliśmy wszystko w Quillan i spędziliśmy dzień tutaj. Pomógł mu gorący napój cytrynowy i później dwie tabletki Panadolu, tak że dzisiaj czuje się już znacznie lepiej. Chciałabym równie łatwo pozbyć się mojej grypy. Ciągle nie całkiem jestem od niej wolna.

Gdyby dopisała pogoda, planowaliśmy pojechać 60 km do Montségur. Występował tu poważny niedobór dieslowego paliwa; przy jednym tankowaniu można było zatankować tylko za 30 euro. Francuzi byli źli na swój rząd, że dołożył dwa lata do wieku emerytalnego, w związku z czymi wszędzie wybuchły strajki, włącznie z lotniskami.

Wydawał się to wystarczający powód, by nie jechać do Montségur – tam i z powrotem oznaczało 120 km drogi, a mieliśmy odbyć powrotną podróż na lotnisko w Nicei. Montségur to rejon nazywany Pirenejami a znajduje się niemal na granicy z Hiszpanią. Od jakiegoś czasu wymyślałam powody, dla których nie powinniśmy tam jechać, wiedząc, że ‘góra’ może chcieć, byśmy tam się wybrali. Mentorowi w duchu powiedziałam, że jeśli John będzie chciał, pojadę. Następny dzień był jednak bardzo piękny, więc wyruszyliśmy do Montségur.

Dojechaliśmy do Montségur, zaparkowaliśmy samochód i zaczęliśmy się wspinać. (Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć w oddali samochody przy drodze – tak daleko przeszliśmy.)


John Barrow at the monument-stele to the Cathars

John Barrow przy pomniku-steli postawionym dla Katharów. Stela ta znajduje się
w miejscu spalenia Katharów, gdy odmówili wyrzeczenia się swojej wiary

Przechodzimy obok pomnika na cześć Katharów, którzy oddali życie na początki inkwizycji prowadzonej przez Kościół Katolicki. Wikipedia podaje podstawowe informacje na ten temat.


Valerie Barrow at the monument-stele to the Cathars

Valerie Barrow przy pomniku-steli dla uczczenia Katharów

Zaczynam mieć nieco dziwne odczucia, czuję się nieswojo...

Drga jest stroma i ciężko nam iść. W niektórych miejscach musiałam przysiadać i wspinać się bardzo ostrożnie po stromościach, aby nie zsunąć się w niebezpieczne uskoki.


Looking from the track down on Montségur

To zdjęcie zrobiłam siedząc na trawie – gdy rozchylić trawę, widać spadziste urwisko
o wysokości 1200 m. Daleko w dole można dostrzec wioskę Montségur

Przed szczytem byliśmy już bardzo zmęczeni  –  ścieżka miejscami jest bardzo wąska. Czasami miałam zawroty głowy i musiałam odpoczywać, schyliwszy się i trzymając kępek trawy, by nie stracić równowagi.  Prawie poddawałam się, wpadając w coś, co wiedziałam, że jest wspomnieniem wcześniejszego życia – kiedyś już tu byłam. Płakałam ze złamanym sercem. Płacz ten przychodził gdzieś z głębi mojego wewnętrznego jestestwa i czułam się całkiem zagubiona i opuszczona. Mogłam tylko powiedzieć „Bóg powiedział, że zawsze będzie się nami opiekował, jak więc mogło się to dziać?” Wiedziałam, że jeśli się nie poddamy, podnóże góry będzie podpalone i wszystko, co się na niej znajduje zostanie doszczętnie spalone. Potem, gdy jako Katharzy doszliśmy, odmówiliśmy wyrzeczenia się naszej wiary i zostaliśmy żywcem spaleni – ponad 200 osób.

John był przekonany, że biorę na siebie również jego pamięć – w tamtym życiu byliśmy rodzeństwem – bratem i siostrą.

Myślałam, że już dalej nie dam rady wspinać się po tej zbyt wąskiej ścieżce z luźnymi kamykami. Łatwo można było ześliznąć się w ogromną, ogromną (1207 m) przepaść. John posuwał się naprzód mówiąc: „Patrz Valli, jesteśmy prawie na miejscu.” Wylałam łzy w gęste krzaki, które czuło się jak miękką poduszkę. Zebrałam się w sobie, a ‘góra’ powiedziała: „Cieszymy się bardzo, że przyszliście oboje.”


Track leading to the fortress at Montségur

Ścieżka prowadząca do fortecy w Montségur

John zawrócił po mnie i oboje wezwaliśmy ‘rzekę Boskiego Światła’ z Świata Światła, aby weszło w nas, przesiąkło całą tę górę w imieniu Boga Matki-Ojca; aby oczyściło nas z bolesnej energii, do której nieświadomie lgnęliśmy i aby oczyściło też górę.

Po tym odzyskałam werwę i postąpiłam jeszcze parę kroków ‘za róg.’ ‘W końcu’ byliśmy na szczycie. Wtedy niespodziewanie nad naszymi głowami pojawił się z hukiem, w rzeczy samej z ogłuszającym hukiem, jednoskrzydłowy samolot myśliwski typu delta. Leciał poniżej zasięgu jakiegokolwiek radaru – jedynie jakieś 30-50 stóp (10-20 m) nad nami. Przeleciał szybko jak błyskawica. John powiedział: „One nigdy nie latają w pojedynkę.” Oboje roześmialiśmy się – normalnie duch posyła nam orła, by potwierdzić, że są z nami, ale dzisiaj zamiast tego otrzymaliśmy trochę współczesnej techniki! Dzięki ci, duchu!

 

Delta wing aircraft flies over Montsegur

Samolot typu delta przelatuje nad Montségur

Poczuliśmy się podbudowani i już wiedzieliśmy, że będziemy bezpieczni, schodząc z góry i że nie będziemy odczuwać żadnego podenerwowania. I tak się też stało. Była to Misja, którą musieliśmy wypełnić. Jestem bardzo zadowolona, że tego dokonaliśmy – John także. Nie było to łatwe...

Na podświadomym poziomie wiedziałam, jak niebezpieczna była to wspinaczka i co się kiedyś wydarzyło. Właśnie dlatego miałam opory i nie chciałam tam iść. Ale teraz wszystko jest już doskonałe.

Looking along a wall of the fortress at Montségur - looking over the valley below

Widok na dolinę poniżej w kierunku równoległym
do ściany fortecy w Montségur

Wróciliśmy do naszego pięknego Chateâu des Joyeuse w Couizie, zabraliśmy stroje kąpielowe i udaliśmy się popływać do Rennes les Bains. Tamtejsza woda pochodzi z ciepłych źródeł mineralnych i nie ma tego silnego zapachu siarki, który często towarzyszy takim źródłom. John początkowo narzekał, ale po wspaniałym pływaniu i oczyszczeniu naszej eterycznej aury poczuliśmy się fantastycznie. Było to dobre ‘katharsis.


Museum in the village below Montségur - looking over the valley below

Muzeum we wiosce pod Montségur. Zwróćcie uwagę na szyld: są tam znów te dwa klucze, łączące nas z owymi dwoma maleńkimi kluczykami znalezionymi na Mt Bugarach w Dolinie Boga. Oboje byliśmy poruszeni eksponatami, które rozpoznaliśmy w muzeum. Zostało to zmazane po kąpieli w Rennes les Bains.

'Alcheringa' chciał z nami porozmawiać. Mam wspaniałe nagranie z tej rozmowy na swoim magnetofonie. Potwierdził on, że przeżyliśmy pamięć Katharów i że pamięć ta została wzbudzona w nas przez odwiedziny 'Zatoki Marii' oraz obejrzenie widowiska 'wspomnienia.'

John:  (John spytał o sen, w którym zobaczył siebie, jak kieruje budową drogi, która miała prowadzić w górę do zamku na szczycie Montsegur. Wielu Katharów w tamtym czasie szukało tam schronienia przed krzyżowcami. Miał też sen o Kościele, który rozwijał się w tak błędnym kierunku.)

Alcheringa (zwracając się do mojego Johna) powiedział: Te nauki masz w swojej duszy – masz związek z Janem (Johnem). Nic dziwnego, że nazywasz się John. Jest kilku Janów. Jednym z nich jest Jan Boski – to brat Jezusa. Tu jest twój związek. Możesz tym być zaskoczony, ale dany był ci ten sen. Byłeś jednym z tych, którzy zaczęli wówczas nauczać tutaj, w tym kraju, w czasach Imperium Rzymskiego, nazywanym Galią. Dano ci ten sen, by pobudzić twoją zdolność pojmowania.

John:  Tak, moje rozumienie z pewnością zostało zbudzone. Jest jednak ciągle trochę mgliste. W istocie czuję, że nie całkiem należę do tego wymiaru – szczególnie gdy chodzę w pewnych miejscach, takich jak St Maximin i Sainte Baume – było to dla mnie nadzwyczajne przeżycie. Czułem, że na pewno byłem tam już wcześniej, ale w jakim charakterze, tego nie bardzo wiem. Może mnie oświecisz?

Alcheringa: Jak powiedziałem, jesteś jednym z uczniów i bardzo blisko ciebie jest rodzina Jezusa. Valerie wie, że ona też była blisko rodziny Jezusa. Tak więc w rzeczywistości byliście wtedy bratem i siostrą i częścią rodziny Jezusa. Byłeś też starszy i, tak jak teraz, organizowałeś, dbałeś i pomagałeś tamtej grupie w jej Misji. Zatem, w tamtym wczesnym okresie byłeś istotną częścią tej Misji. A było to jakieś 2000 lat temu.

Alcheringa: Odczucie, które miałeś, że jakby nie stąd pochodzisz, przychodzi z pamięci, a pochodzi z innego czasu. Właśnie dlatego czułeś się teraz jakby nie stąd.  Niema się czego obawiać – było to w istocie przebudzenie, mój synu – przebudzenie na to, kim byłeś i kim zasadniczo jesteś. W tamtych dniach miałeś skłonność do osądzania. Jest to zrozumiałe, gdyż byłeś bardzo wstrząśnięty tym, co stało się z twoim bratem.

Alcheringa: Byli też inni, których zabito z powodu nauczania. Trudno było ci to zaakceptować i być miłym dla tych ludzi. Przyszedłeś z miejsca, w którym nie rozumiano – oni po prostu nie wiedzieli. Spróbuj zrozumieć kim wtedy byli. Byli analfabetami i niewiele wiedzieli. Nie do końca byli ignorantami – mieli swój sposób bycia. Taki to był czas. Później był postęp aż do ciemnych wieków, ale obecnie jest postępowanie ku Złotemu Światłu, co znaczy, że następuje podnoszenie świadomości wszystkich i wspieranie ich w rozpoznaniu, kim w rzeczywistości są – wspieranie z Duszy, która istnieje wewnątrz nich. Czy mnie rozumiesz?

John:  Tak. Mam inne pytanie.  Ciągle intrygują mnie naziści i Hitler oraz ludzie tacy jak Himmler, który interesował się Montségur. Ciągle oglądam filmy na te szczególne tematy. Gdy teraz jestem w tej duchowej podróży, bo taką ona jest, rozumiem fakt, że istnieje ten nieprawdopodobny związek między nazistami i ludźmi, którzy przyszli po niemieckich nazistach z, nie jestem całkiem pewien czy z nimi, z Katharami – w miejscu, w którym teraz jesteśmy (byliśmy właśnie w Montségur). Ciekawy jestem, czy mi możesz to wyjaśnić. Nie bardzo to wszystko rozumiem.

Alcheringa: Każdy ma Duszę, a to, że żyją obecnie w ciele i postępują w życiu tak a nie inaczej wynika z pamięci Duszy. Tamten okres to czas wielkiej wojny, wielkiej II Wojny Światowej. Są tu ludzie, którzy przyszli od nazistów, jak powiadasz. Przyszli do tego miejsca, które mają w pamięci (swojej duszy). Znali oni początki nauczania chrześcijaństwa oraz styl życia ludzi. Niektórzy ludzie mają tę pamięć i wcielają ją w obecne życie, albo w takie życie jakie wiedli podczas tej wojny. Z powodu wzajemnego oddziaływania na siebie sfinalizowali rzeczywistość dziejów, które istniały w ich duszy. Ale też zaistniało pewne pomieszanie, pewne złe rozumienie. Powstawały więc niekiedy mity, które w istocie są prawdziwe. Rozumiesz co mówię.  Przyjmowali więc swój wcześniejszy czas jako Katharów za własny i do pewnego stopnia wierzyli, że w jakiś sposób są z tym związani. Dlatego historia ta uległa pewnemu wypaczeniu – tak w ich czynach jak i skutkach. W ich mniemaniu to Żydzi doprowadzili ich do upadku; a było to jakieś tysiąc lat po tym jak uczniowie przybyli na te nowe ziemie nazywane Galią. Tak więc błędnie postępowali, bez łączności. Mieli wiedzę, ale tylko częściową i naciągali inną wiedzę, którą posiadali. Czy rozumiesz?

John:  Tak. Tak mi się wydaje … Ale czy to tłumaczy okrucieństwo wobec Żydów i wszystkich innych?

Alcheringa: Oczywiście, że nie. Gdybyś zadał sobie samemu to pytanie, nie musiałbyś mnie pytać. Jak już powiedziałem, wiedza została wypaczona i źle zrozumiana. Wiedza została bardzo źle użyta w celu zdobycia mocy, które chcieli posiąść. Czy to rozumiesz?

John:  Tak.

Alcheringa: We wczesnych latach moce te nie były wykorzystywane, ale z czasem, jak mówiłem, wiedza została wypaczona i źle użyta. Używano też innych energii z eterycznych światów. Niekiedy wchodzili w ciało i przejmowali je – tak się stało z człowiekiem znanym jako Hitler.

John:  Ostatnie pytanie: dlaczego jestem na tej duchowej pielgrzymce?

Alcheringa: Jedną z rzeczy, jaką mogę ci powiedzieć, to to, że ma to pomóc Valerie, ponieważ ona ma Misję a ty dawno temu zgodziłeś się i chciałeś pomagać jej w jej Misji. Lecz prosiłbym, abyś przystąpił do medytacji i spytał siebie, dlaczego tu jesteś. Czy to cię zadowala?

John:  U-hum!

Alcheringa: I myślę, że ty już to rozumiesz.

John:  To pytanie już zadawałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi.

Alcheringa: Co to za pytanie?

John:  Dlaczego jestem w tej duchowej podróży? Czy jest to wyłącznie pomoc Valerie, czy też jest jakiś inny powód?

Alcheringa: Jest to Łaska Boga. Jest związana z Misją, jaka pojawiła się z przyjściem Jezusa na ziemię w tamtym czasie i, miejmy nadzieję, że tamta energia ciągle ma wpływ na wielu na tej ziemi. Jak mówiłem, niektóre z tamtych nauk zostały wypaczone – jednak nie tak poważnie jak to, co się stało podczas II Wojny Światowej.

Jezus przyszedł z prostym posłaniem: „Kochajcie się wzajemnie tak jak byście kochali siebie samego.” Jest to bardzo proste przesłanie. Kiedy się zastanowisz, stwierdzisz, że nie nawołuje ono do osądzania innych lecz do kochania innych, do akceptowania innych; do godzenia się z różnicami, do opiekowania się innymi, pomagania im, uznania, że wszyscy jesteście braćmi i siostrami na ziemi, niezależnie od rasy czy pokrewieństwa. Bo wszystko to pochodzi od Christosa czy Chrystusa, który przychodzi ze Świata Światła. Każdy, mam na myśli każdego w fizycznym ciele, został pobłogosławiony obecnością tej energii w swoim wnętrzu, dlatego każdy na tej ziemi jest Bogiem. Wszyscy już posiadają w sobie tę wiedzę i nieograniczone rozumienie. Wystarczy tylko połączyć się z nią i stać się tym, kim naprawdę jesteście.

Jest to kwestia samodyscypliny – to wszystko. Bo umysł jest ciągle bardzo aktywny a czasami schodzi na pobocza, udając się na własne wędrówki a wewnętrzna dyscyplina powinna sprowadzać go jak małego pieska na smyczy – trzeba go sprowadzać z powrotem i przykazać mu uspokojenie się i usiądnięcie obok was, by pozwolił wam połączyć się z wyższą świadomością, która jest wewnątrz was i pochodzi od waszej duszy, od Boga. Czy to wyjaśnienie zadowala cię?

John:  Tak. Przechodzę przemianę.

Alcheringa: Tak, w rzeczy samej. Wracasz do prawdziwej istoty, jaką jesteś.

John:  (Chrząkając) Dlaczego jednak trwało to tak długo?

Alcheringa: Wszystko to zależy od ciebie, mój synu. Nie ma żadnego ograniczenia w czasie, gdyż, jak powiedziałem, to samodyscyplina, to wzrastanie. Nie potrwa wcale długo, jeśli się zdecydujesz.

Alcheringa: Wspinaczka na górę, tak jak to robiłeś wczoraj, symbolizuje życie na ziemi. Trzeba przechodzić po wielu głazach i doznać kluku zadrapań i urazów, ale mimo to udaje ci się. Wszedłeś na górę i wróciłeś na ziemię. Czułeś się odświeżony, szczególnie po pływaniu w tamtej wodzie i po uwolnieniu od owej dawnej energii. Pływanie w wodzie było ważne dla was obojga. W rzeczywistości pomogło ono oczyścić waszą aurę oraz ciało. Wasz umysł był uwalniany od dawnych wspomnień, które tak was rozstrajały. Jako Katharzy żyliście tak jak chciał Bóg (życie to było rodzajem katharsis – oczyszczenia), tak jak nauczał Jezus. Według tych nauk żyło wówczas i żyje obecnie wiele tysięcy ludzi. Nie ma powodu, abyście tego nie czynili.

Alcheringa: Pokierowanie możesz mieć z Duszy – ona ma pamięć i wiedzę, która pochodzi nie tylko ze Świata Światła. Może ona mieć bardzo znaczący wpływ na ciebie, jeśli tylko na to pozwolisz.

John:  Zgoda. Ostatnie pytanie: jaką rolę mam teraz odgrywać, kim mam być w obliczu zachodzącej ewolucji mojej duszy?

Alcheringa: Właśnie być. Być ... korzystać z każdej okazji, jaka ci się nadarzy, by coś zrobić. Nie jest to po prostu fantazja – jest to twoje życie. Do zrobienia czegoś popycha cię wpływ pochodzący z twojej boskiej duszy.

John:  Wygląda to na coś nieprzewidywalnego.

Alcheringa: Nie jest to nieprzewidywalne, gdyż wszystko w twoim życiu ma powód i cel. Wszystko. Czy rozumiesz?

Alcheringa: Przebywanie z tobą, mój synu, było dla mnie przyjemnością, gdyż jesteśmy sobie bardzo bliscy. Wiem, że Valerie ma pewne pytania. Ona wie o życiu, które oboje spędziliście. Było to znów życie jako brat i siostra, bardzo czyste życie, bardzo piękne życie. Ale w swoim sercu nabrałeś przekonania, że Bóg będzie cię zawsze ochraniał. Dlatego, kiedy zdarzyły się te straszne rzeczy i wszyscy, których kochałeś zginęli, pogubiłeś się, nie rozumiałeś. Te rzeczy są częścią, powiedzmy, ‘Przedstawienia,’ które wielorako pomaga innym odnaleźć w sobie Prawdziwego Boga.

Teraz jestem przekonany, że oboje zgadzacie się, że prawdziwe życie, jakie macie, jest wieczne, że tym prawdziwym życiem jest wasza Dusza. Rozumiecie, że przychodzicie na pewien czas w postaci osobowości w ciele. Potem odchodzicie, potem wracacie – ten proces nie ma końca. Jest w was wiele innych żyć, w innych światach w tym Kosmosie. To nigdy się nie kończy. Dlatego powinieneś nawiązać łączność i zrozumieć, że zawsze masz ze sobą miłość Boga. Każde przeżycie, po którym myślałeś, że Bóg mógł cię zawieść było niezbędne po to, abyś odnalazł w sobie własną wewnętrzną siłę i nigdy nie zwątpił, że jesteś połączony z Bogiem, że jesteś Bogiem i że możesz stwarzać.

Tak więc, istnieje potrzeba samodyscypliny i zważania na to, co się kreuje. To zależy od ciebie…

Teraz już na mnie pora odejść. Ale zawsze jestem tu z wami. Wczoraj posłałem ten pojazd wykonany ręką człowieka nad wasze głowy jako znak, że jesteśmy z wami.

Był też z wami pojazd gwiezdny, ale nie pokazaliśmy go wam jedynie dlatego, że byli inni, którzy nie są gotowi na taki widok. Ale my tu jesteśmy, my tu jesteśmy. Niech cię, synu, Bóg błogosławi. Boże błogosław Valerie. Z przyjemnością tu z wami byłem.

Val: Zanim Alcheringa odszedł, spytałam go czy pamięta jak dawniej, 20 lat temu, uczył mnie „Biały Orzeł.”  Powiedział wtedy, że zabierze nas do Francji i że kiedyś zostanie odnaleziony manuskrypt  nazywany „The Book of Love” (Księga Miłości). Powiedział, że napisał go w czasach Jezusa, ale Bóg powiedział mu, aby go „zjadł.” Później słyszałam, że przypuszczalnie mieli go Katharowie.

Alcheringa:  Tak. Teraz jest to dla ciebie oczywiste, nieprawdaż? To, że to właśnie ty przechowywałaś go. Wy byliście Starszyzną osady w Montségur.

Val: Co z nim zrobiliśmy?

Alcheringa: Wierzyłaś, że zostaniesz uwolniona po zejściu z góry. Ale wtedy pojmano was wszystkich i wrzucono do ognia.

Val: Mówi się, że więziono ich przez około tydzień.

Alcheringa: Tak! Udało ci się manuskrypt ukryć w swoich kobiecych szatach. Dlatego, gdy spalono cię żywcem, on uległ zniszczeniu. Twoją rolą jest teraz odtworzenie zapisanej wtedy informacji.

Val: O czym był ten manuskrypt?

Alcheringa: Manuskrypt traktował o ewolucji rodzaju ludzkiego na ziemi. W istocie był on zbyt kontrowersyjny na tamte czasy. I teraz jest ciągle kontrowersyjny, ale twoim zadaniem jest wydobyć go na światło dzienne, a John ma pomagać ci w tej Misji.

Podziękowałam Alcherindze za wszystkie wyjaśnienia i pomoc. Powiedział, że dalej będzie pobudzał mnie podczas pisania.

mhtml:file://K:\montsegur.mht!http://www.valeriebarrow.com/images/bar.gif

Kraj Katharów nazywany jest też Langwedocją (fr. Languedoc) czyli obszarem języka (fr. langue) Occitan, używanego na południu Francji. Język ten był używany przez trubadurów w śpiewaniu o sztuce miłości. W dawnych czasach tutaj żywo interesowano się muzyką, poetyckim tańcem i literaturą. Po krucjacie przeciwko Katharom umocniło się polityczne panowanie północnej Francji nad Południem. Obecnie 48% ludności rozumie Occitan, a 28% ciągle nim się posługuje.

Żaden rozdział Rzymskiego Kościoła Katolickiego nie jest bardziej krwawy od walki z Katharami. Katharyzm rozwinął się w XII w. na południu Francji i na północy Italii, gdzie przyciągnął zwolenników ze wszystkich sfer życia, nawet pewną liczbę mnichów Kościoła Katolickiego i Templariuszy.

Katharzy byli chrześcijanami, ale stanowili bezpośrednie zagrożenie dla tradycji Kościoła Katolickiego, dlatego zostali potępieni jako heretycy. W ciągu 40 lat krucjaty byli stopniowo eksterminowani – zginęło ich około 600000. Montsegur było ostatnim bastionem.

Papież Jan Paweł II (prawdziwie święty człowiek) przepraszał za dawne grzechy Kościoła i prosił o wybaczenie strasznych rzeczy, jakie Kościół robił w imieniu Boga, a co nie miało z Bogiem nic wspólnego.

Pewien ksiądz powiedział mi, że Jan Paweł II wypowiedział te przeprosiny dnia 13 marca 2000 r. na rozpoczęcie liturgicznego Wielkiego Postu. Przemawiając przy ołtarzu w Bazylice św. Piotra w Rzymie wprowadził wszystkich chrześcijan na nieznane terytorium przez proszenie o przebaczenie grzesznych czynów dokonanych przeciwko Żydom, heretykom, palenia ludzi na stosie – kobiet, położnych, uzdrowicieli, Templariuszy, Katharów i innych odłamów chrześcijaństwa, Cyganów i rdzenne ludy. Walcząc z drżeniem i trudnością w wymawianiu spowodowanymi chorobą Parkinsona, Papież zelektryzował zastępy kardynałów i biskupów, apelując o przyszłość bez powtórzenia tych błędów. „Nigdy więcej” – powiedział.


Pope John Paul II

Papież Jan Paweł II przeprosił za grzechy Kościoła
w minionych wiekach i powiedział: „Nigdy więcej"

„Wieki nienawiści i rywalizacji nie mogą się powtórzyć w trzecim milenium.” „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie.” „Prosimy o wybaczenie podziałów wśród chrześcijan, przemocy, którą niektórzy stosowali w służbie prawdy oraz postaw nieufności i wrogości wobec wyznawców innych religii.”

W Langwedocji, gdziekolwiek się udaliśmy, czuliśmy, że znamy tych ludzi. Postrzegałam ludzi tak, jak gdyby byli moją ciotką, bratem czy członkiem rodziny. Jedyną różnicą było to, że mówili innym językiem. No i inaczej myślą. Przyglądałam się im jak przychodzą do pracy i podchodzą do każdego współpracownika, witając go ciepłym pocałunkiem w oba policzki. Widziałam jak dzieci poucza się cichym głosem, a one reagują posłuszeństwem. Gdy rozmawiają ze sobą, patrzą sobie prosto w oczy, co uznaję za wysoce uprzejme – poświęcanie pełnej uwagi temu, z kim się rozmawia. Naprawdę podobali się nam ci ludzie. Jednocześnie zdawaliśmy sobie sprawę, że drzemie w nich siła, którą mogą wyzwolić w przypadku zagrożenia. Są to dumni ludzie.


Looking from the village up to Montségur

Widok z wioski na górę Montségur

Osobiście czułam, że jest to miejsce, skąd pochodziła moja rodzina zanim w starożytności przeniosła się do Szkocji. Intuicyjnie zawsze to wiedziałam. W herbie naszej rodziny była odwrócona do góry nogami lilia (fr. fleur de lis). Być może pójdę za daleko, gdy powiem, że gdy Szkoci mówią: “Och Aye," może przywołują swoje starożytne związki z językiem Occitan i ludźmi nimi się posługującymi. Czyżby chcieli powiedzieć: “Oc am I" (jestem Occitan)?

Właśnie nadeszła pora na nasz powrót do Nicei i udanie się stamtąd samolotem Emiratów do Dubai.

Skierowaliśmy się do Avignon, zatrzymując się w starożytnym mieście z Pałacem Papieży. Można tu jeszcze spotkać ślady starożytnego Rzymu.

Proszę przejść do następnego artykułu: o Palais des Papes (Pałacu Papieży) w Avignon.


© Copyright Valerie Barrow